Paulina Siegień: tak nas "trzepią" przy granicy. "Wyćwiczona na Podlasiu przemoc w mundurze wróci do was"
Był wieczór. Mój mąż wracał z zakupów z Hajnówki. Dzwonił zapytać, co mi kupić, poprosiłam skromnie o dwa jabłka. W Dubiczach Cerkiewnych skręcił w lewo, czyli w stronę granicy. Mieszkamy w jednej z położonych w okolicy wiosek. Na skrzyżowaniu zatrzymali go policjanci z wrocławskiej prewencji.