Okiem siatkarza: Właściwy czas i miejsce Ślepska
Mój redaktor powiedział mi, że niektórzy czytelnicy czytają tylko początek felietonu. Wyrabiają swoje zdanie po kilku pierwszych zdaniach, krytykują, krzyczą, potakują, albo uśmiechną się pod umorusanym od piwa wąsem. Dziś więc, aby przykryć moje inteligencyjne ułomności zacznę intelektualnie. Jak już pewnie wiecie jestem pożeraczem książek, czytam wszystko co wpadnie mi w ręce. Jest tylko jeden […]
Artykuł Okiem siatkarza: Właściwy czas i miejsce Ślepska opublikowany na Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.
Mój redaktor powiedział mi, że niektórzy czytelnicy czytają tylko początek felietonu. Wyrabiają swoje zdanie po kilku pierwszych zdaniach, krytykują, krzyczą, potakują, albo uśmiechną się pod umorusanym od piwa wąsem. Dziś więc, aby przykryć moje inteligencyjne ułomności zacznę intelektualnie.
Jak już pewnie wiecie jestem pożeraczem książek, czytam wszystko co wpadnie mi w ręce. Jest tylko jeden warunek, książka musi być w wydaniu papierowym. W powieści „Bieguni” Olgi Tokarczuk, którą obecnie czytam, jeden z rozdziałów nosi tytuł „Właściwy czas i miejsce” i tenże motyw był inspiracją do tego tekstu.
Czasem przypadek, łut szczęścia powoduje, że tworzy się szpara w drzwiach z pomieszczeniem do realizacji najgłębiej ukrytych marzeń. Jak już pojawi się taka okoliczność, to zaraz za nim niczym cień, zjawia się strach, niepewność przed ewentualną porażką, niepowodzeniem. Następnie przychodzi pytanie: Ryzykować, wchodzić, odpuścić, czekać na kolejną szansę?
Przed takimi drzwiami stanął Wojciech Winnik, prezes suwalskiego zespołu. Czując, że znalazł się w odpowiednim czasie i miejscu huknął w ów mebel i powiedział „Dawać mnie tę PlusLigę”. Na tę ryzykowną wyprawę wziął ze sobą przymioty, które w sposób znaczący te ryzyko minimalizowały, ale na pewno nie redukowały do zera. Ruszył więc przed siebie biorąc pod pachę solidnego sponsora. Nowo wybudowany obiekt, żądny igrzysk. Trenera pragmatyka. Wielokulturową drużynę, w której Bołądź i Szerszeń drwią i gardzą grawitacją. Dopełnieniem miały być podlaskie korzenie w postaci Skrzypkowskiego i Rudzewicza. Dzięki temu rysuje nam się obraz tak malowniczy jak rejon nad Czarną Hańczą.
Rzeczywistość plusligowa nie zaskoczyła suwalczan, tak jak i zima w tym roku, nie zaskoczyła drogowców. Podlaska ekipa przygotowana jest pod względem sportowym i organizacyjnym. Trener Kowal świetnie wykonuje swoją pracę, a mnie śmiech ogarnia na teksty niektórych ludzi z branży siatkarskiej w jego kierunku, że ma coś do udowodnienia. Jedyne co musi udowodnić to fakt, że jest młodszy aniżeli wskazuje na to jego okraszona srebrem fryzura. Hala wygląda cudownie. Pełna, żyjąca. Wszystko to dmuchnęło w stronę ligi takim świeżym oddechem, jak przy pierwszym wypuszczeniu powietrza po przegryzieniu miętowej gumy. Zdaję sobie sprawę, że to uczucie jest czasowe. Dlatego mam nadzieję, że Wojtek Winnik nadal będzie łączył w sobie dwa charaktery. Specjalisty i marzyciela. Ten pierwszy pozwoli oceniać matematycznie i materialnie w jakim kierunku ma podążać klub, to drugie nawiąże do bycia myślą krok przed tym, co może się wydarzyć, umożliwi antycypować. Musi pamiętać przy tym, że to jest ten czas i miejsce kiedy to Bóg trzyma go za rękę, ale diabeł ciągle czeka aż upadnie.
Plan minimum w postaci utrzymania jest bliski realizacji, w międzyczasie kolejne drzwi zostały lekko uchylone, a stopa Ślepska już zdążyła zagrodzić możliwość ich zatrzaśniecia. Pierwsza ósemka PlusLigi to następne suwalskie marzenie do realizacji. Czy tytułowy rozdział będzie ponownie przepowiednią? Dowiemy się za kilka kolejek.
A wracając do książek, żona namawia mnie na przeczytanie zbioru powieści niejakiej Blanki Lipińskiej. Obawiam się o treść artykułu w następnym tygodniu.
Artykuł Okiem siatkarza: Właściwy czas i miejsce Ślepska opublikowany na Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.