Komentarz do wpisu: Ronaldo był niegrzeczny, 0twojastara
Twoje podejście jest tu zapewne najbardziej profesjonalne, i kontry z podobną dawką profesjonalizmu raczej nie masz się co spodziewać, skoro @bartoszcze z leciutką pogardą umył ręce.
Ja wyłącznie, jako laik, mogę się z pokorą zapytać, czy fakt iż Pan Gwiazdor jest już karany, w innej jurysdykcji co prawda, wpływa na ocenę jego wiarygodności? Szczególnie w wypadku gdy mówimy o sprawie słowo przeciw słowu. Wszak dowiedziono iż w innej sprawie, też z mocnym ciężarem gatunkowym, choć nie tak emocjonalnym, Ronaldo kłamał jak pies. Bardzo długo szedł w zaparte. W dodatku ubierając to w bardzo podobne słowa.
Inną kwestią jest że, bardzo po prawniczemu, zadajesz pytania na które przecież bardzo dobrze znasz potencjalną odpowiedź. Nie wiem w jakim typie spraw się specjalizujesz, ale szczelam że z ofiarami przemocy i ich psychika miałeś do czynienia. I dobrze wiesz że ofiary przemocy często nie są przypadkowe, że są to osoby które jakieś formy przemocy doświadczały już jako dzieci, od rówieśników bądź opiekunów, od ludzi z którymi widziały się codziennie, którzy byli stałą częścią ich życia, przynajmniej przez pewien czas. Ergo - są to osoby z instynktowną uległością wobec przemocy, wykształconą w, patologicznym, procesie dorastania. Które nie mają odruchu, iż ich dyskomfort jest powodem do "robienia afery" że użyję takiego eufemizmu, a osoba u której potencjalnie poszukają wsparcia w takiej sytuacji musi budzić zaufanie - znaczy być wcześniej znaną, a nie poznaną tego wieczora.
Oczywiście rozumiem Twoje chłodne podejście, oraz chęć do dodania równowagi tu w dyskusji. Nie wątpię iż są scenariusze które zapewniają Ronaldo pełne oczyszczenie. Osobiście zwyczajnie temu facetowi nie wierzę, a dał ku temu powody.
A, i jeszcze z fachowych zapytań - wspomniałeś OJ Simpsona, on z tego co kojarzę miał dwie sprawy, w sądzie karnym, którą wygrał, podważywszy w jakiś ekwilibrystyczny sposób dowody(że zgodność dna nie jest dowodem, dobrze kojarzę?) które w sądzie karnym muszą być niezbite, oraz w sądzie cywilnym którą przegrał i miał 33 milionów zadośćuczynienia do zapłaty, pomimo, wydawałoby się braku niezbitych dowodów. Sęk w tym że sąd cywilny nie był zobowiązany ustaleniami sądu karnego, i jak mogę wnioskować, nie był ograniczony koniecznością posiadania w 100% niezbitych odwodów, iż wystarczają takie w 99,9999% niezbite. Względnie są inne zmienne, o których, jako laik, pojęcia nie mam. Może ocena ogólna wiarygodności obu stron, jakaś ich"historia", jakie wrażenie robią na sali, ocena psychologa, itp? Ciepło, czy błądzę we mgle?